Lornetka na szyi, aparat w ręce, a w plecaku przewodniki terenowe – podglądanie ptaków to aktywność dla wszystkich: starych i młodych, biednych i bogatych, szczęśliwych i przygnębionych. Dla tych ostatnich może być nawet swego rodzaju terapią.
Dział: Moim zdaniem
Kruk, gawron, wrona, sroka, sójka – nazwy te mówią wiele nawet ornitologicznie niewtajemniczonym. Są jeszcze orzechówki, wrończyki i wieszczki. Całkiem spora grupa. Ptaki te wywołują emocje. Czasami negatywne – wtedy, gdy niszczą plony, robią nieprzyjemny harmider albo zanieczyszczają infrastrukturę, a czasami bardzo pozytywne – wtedy, gdy czytamy o ich sprycie i inteligencji.
Tytuł felietonu świadomie nawiązuje do starej, ale bardzo ważnej książki twórcy etologii, Konrada Lorenza, zatytułowanej I tak człowiek trafił na psa. Od jej publikacji minęło już półwiecze, nasza wiedza o relacjach człowieka z psem nieustannie się pogłębia, a jej początki stają się coraz bardziej odległe w czasie. A jak to było z lisem?
Podczas podróży na brzeg Pustyni Negew w południowym Izraelu spoglądałem nie tylko na ptaki, ale też na… psy. Konkretnie zainteresowało mnie to, w jaki sposób oddają kał i mocz. Nawet psia kupa może bowiem skłaniać do refleksji nad zmysłem magnetycznym zwierząt.
Długo żyłem w przekonaniu, że obserwatorzy ptaków i najprawdziwsi ornitolodzy, niby zimni badacze, to osoby oddane swojej pasji bez reszty. Tracący dla ptaków nie tylko serce, ale też rodziny, pieniądze i rozum… Tacy zapaleńcy gotowi są kupować zarówno znaczki pocztowe wyłącznie z ptakami, jak i... wina.
W czasie gdy piszę ten tekst, czekamy na śnieżną zimę. Zwierzęta także. Zwłaszcza te żyjące w stanie dzikim. Od dawna przygotowują się do zimy i związanych z nią trudności. Coraz częściej jednak taka prawdziwa, biała zima nie nadchodzi, co zaskakuje zarówno zwierzęta, jak i obserwujących je naukowców.
Jak cię widzą, tak cię piszą – powiada stare przysłowie. Okazuje się, że jednak może to wyglądać także odwrotnie: jak cię piszą, tak cię później widzą. I dotyczy to szczególnie zwierząt. Możemy budować ich obraz w naszych mózgach na podstawie wcześniej przeczytanych czy obejrzanych historii – nawet gdy są zupełnie nieprawdziwe, jak wilk w Czerwonym Kapturku czy sowa śnieżna w Harrym Potterze.
Wielu opiekunów psów i kotów nawet nie zdaje sobie sprawy, jak dużej liczby benefitów może doświadczać dzięki swojemu czworonogowi. Okazuje się, że pozytywna relacja między człowiekiem a zwierzęciem jest źródłem korzyści dla zdrowia fizycznego i psychicznego, a nawet dla funkcjonowania całych społeczności.
Ludzie fascynują się ptakami od tysiącleci. Podziwiają ich orientację w przestrzeni, zdolność lotu i mechanizm akomodacji oka, a także ich inteligencję, objawiającą się m.in. zdolnością planowania przyszłości. Jakie więc są te ptasie mózgi?
Carum est, quod rarum est – wedle tej łacińskiej sentencji, jasno mówiącej, że cenne jest to, co rzadkie, układa się wiele naszych relacji ze zwierzętami. Nawet tak, zdawałoby się, odległych od siebie jak obserwacje prowadzone w dzikiej przyrodzie i zakup pupila jako towarzysza życia.
Jak to się dzieje, że lubimy przyglądać się zwierzętom? Zarówno kotu na kanapie, jak i ptakom w karmniku za oknem, a nawet wybrać się w dzikie ostępy? Wszystko po to, by być bliżej natury. U naszego gatunku, Homo sapiens, występują olbrzymie pokłady chęci poznania przyrody, a najlepiej ją poznawać poprzez obserwację.