Zjawisko samoleczenia się zwierząt (ang. self-medication) obserwował już Arystoteles w IV w. p.n.e., który w traktacie Historia animalium (księga VIII) zauważył, że niedźwiedzie wychodzące ze snu zimowego rozpoczynają żerowanie od spożycia szczególnej rośliny, skupni cuchnącej (Symplocarpus foetidus), o właściwościach rozkurczowych i przeciwbólowych. Zwierzęta te czynią tak, aby aktywować „zamknięty” przewód pokarmowy. Z kolei Aelianus, rzymski pisarz i nauczyciel (II/III w. n.e.), w swoim dziele O właściwościach zwierząt (De natura animalium) opisał m.in. słonie stosujące aloes w celu leczenia ran czy ptaki stosujące okłady z oregano na uszkodzoną skórę. Co ważne, Aelianus wyraźnie zaznaczył, że wiedza na temat leczniczych właściwości roślin jest znana nie tylko zwierzętom dzikim, ale także udomowionym, takim jak psy czy kozy1.
Samoleczenie się zwierząt, czyli tzw. zoofarmakognozja, to także dyscyplina naukowa, badająca, jak zwierzęta samodzielnie stosują naturalnie występujące związki aktywne biologicznie. Nazwa „zoofarmakognozja”, będąca połączeniem trzech słów pochodzenia greckiego: zoo – zwierzę, pharmacon – lek, gnosis – wiedza, została ukuta przez dr. E. Rodrigueza, biochemika z Cornell University (USA). Na temat tej dziedziny powstały liczne prace naukowe, opisujące na ogół aktywność zwierząt wolno żyjących. Jedna z pierwszych prac dotyczyła zachowania szympansów żyjących w Tanzanii2. Zwierzęta, które podczas pory deszczowej cierpiały na biegunki, przeżuwały (bez połykania) miękisz rośliny, która nazywana jest „zabójcą kóz”. Następnego dnia po jej spożyciu zwierzęta były zdrowe. Tajemniczym lekiem była Vernonia amygdalina z rodziny Asteraceae, obecnie znana z silnych właściwościach toksycznych, a jednocześnie przeciwpasożytniczych, antybiegunkowych i innych3.
Główne mechanizmy wpływające na wybór roślin leczniczych
Każdy żywy organizm dąży do homeostazy (zarówno fizycznej, jak i psychi...