Czasem są to psy po profesjonalnych szkoleniach – ochroniarskich, wojskowych, policyjnych. Kiedyś miały konkretne zadania, były trenowane na maszynach, ćwiczyły ataki na komendy. Innym razem to efekt domorosłych „trenerów”, którzy chcieli mieć groźnego psa dla szpanu. Nie brak też przypadków, gdy właściciele w złości, strachu albo z braku wiedzy uczą psa ataku zamiast go wychowywać. Efekt? Pies, który nie do końca wie, kiedy jest zabawa, a kiedy zagrożenie. Zaczyna reagować agresją nie tam, gdzie trzeba.
Człowiek zły, człowiek nieodpowiedzialny
Warto na chwilę zatrzymać się i spojrzeć na to z innej strony. Co motywuje ludzi do takiego szkolenia? Często stoją za tym potrzeba kontroli albo lęk przed światem. Niektórzy czują się silniejsi, kiedy mają przy sobie psa, który budzi respekt. Inni nie rozróżniają pojęcia psa obronnego od agresywnego i myślą, że jeśli pies warczy, to dobrze ich chroni. Bywa też, że szkolenie agresji to forma odreagowania własnych frustracji. Czasem po prostu człowiek chce mieć moc,...