Jeszcze stosunkowo niedawno psy były traktowane głównie jako zwierzęta do pilnowania terenu czy też stad zwierząt hodowlanych, głównie przebywały na zewnątrz w budach/kojcach, ponadto każdego dnia stawiano konkretne oczekiwania wobec ich pracy. Psy towarzyszące były zdecydowanie rzadziej spotykane w domach aniżeli teraz. Obecnie jesteśmy świadkami ogromnych zmian, kiedy to z roli psa pracującego powoli canis lupus familiaris wkracza w rolę psa rodzinnego, a nawet można się pokusić o stwierdzenie – członka rodziny. Coraz więcej właścicieli deklaruje, iż psy są członkami ich rodzin oraz są traktowane jak każdy inny w rodzinie. Zmiany są bardzo dynamiczne i momentami trudno się odnaleźć w postawie niektórych opiekunów wobec ich zwierząt. Co więcej, wielu przedstawicielom ras, głównie pracujących, niezwykle trudno w tak krótkim czasie dostosować się do zmian w trybie życia, jaki wielokroć im się narzuca. A mianowicie, obecnie wielu miłośników psów oraz opiekunów zapomina o właściwej psom naturze oraz ich potrzebach. W gabinetach weterynaryjnych niejednokrotnie jesteśmy świadkami przykrych sytuacji, kiedy człowiek zatraca się w „miłości” do psa, popadając w skrajne zachowania i traktując psa dosłownie jak człowieka. Co zwykle jest początkiem góry lodowej problemów, jakie spadają na dane zwierzę. A w konsekwencji z nawarstwionymi problemami przychodzi się zmierzyć lekarzom weterynarii, behawiorystom oraz wielu trenerom. Z obserwacji autora wynika, iż zdecydowanie wzrasta liczba przypadków, z którymi zgłaszają się opiekunowie, określanych jako zaburzenie behawioralne, które w istocie nie jest zaburzeniem zachowania, a jedynie efektem niezrozumienia potrzeb zwierzęcia oraz kompletnego braku poszanowania natury psa.
POLECAMY
Co jest normalnym zachowaniem, a co zaburzeniem?
Termin „zaburzenia behawioralne” jest w środowisku właścicieli psów często wspominany, zwłaszcza na forach poświęconych danej grupie psów. Nie trzeba długo szukać, aby pojawiały się przykłady wspomnianych zaburzeń zachowania, z którymi opiekunowie sobie nie radzą i szukają pomocy – niestety, często najpierw
w internecie, potem zwykle sami próbują wprowadzać zmiany, a dopiero kiedy problem jest bardzo nawarstwiony, zgłaszają się do specjalistów. Jednak w istocie nie każde „złe” zachowanie jest od razu zaburzeniem zachowania, termin ten bardzo często jest nadużywany, co zwykle podyktowane jest brakiem wiedzy ludzi. Zatem co jest normalne, a co patologiczne w zachowaniu psów?
Zachowania naturalne dla psa to działania fizjologiczne, które pozwalają osobnikowi na przeżycie, uczenie się nowych zdolności, tworzenie więzi społecznych. Zachowania fizjologiczne prowadzą do utrzymania organizmu w dobrostanie zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Zaś rozważając zachowania patologiczne, możemy przyjąć, że to wszystkie zachowania, które nie pozwalają na utrzymanie homeostazy i blokują naturalne aktywności, tworzenie i utrzymanie więzi społecznych oraz negatywnie oddziałują na stan emocjonalny zwierzęcia.
Natomiast z punktu widzenia właściciela sprawa często wygląda zupełnie inaczej. Podczas konsultacji w gabinecie weterynaryjnym bardzo często jesteśmy świadkami całkowitego braku zrozumienia gatunku, jakim jest pies, a problemy, z którymi klienci się zgłaszają, w dużym procencie wynikają z popełnianych błędów na drodze nauki szczenięcia czy też interpretowane są w nieprawidłowy sposób. W takiej sytuacji często przychodzi nam zmierzyć się z zachowaniem fizjologicznym, które może się przerodzić w patologiczne lub przeszkadzające opiekunowi. Dodatkowo jeszcze zawsze należy brać pod uwagę stan kliniczny zwierzęcia. Otóż nie wolno nam zapominać, iż niepożądane zachowania, pojawiające się nagle u dorastających, dorosłych czy też starszych psów, mogą wynikać ze stanu zdrowia fizycznego, a nie psychicznego. Podobnie jak pojawienie się nagłych nawrotów wyprowadzonych już zaburzeń bez konkretnego bodźca wyzwalającego. O tym jednak właściciele często nie myślą i zwykle już na początku rozmowy podkreślają „niegrzeczne” zachowania.
Zdrowy czy chory?
Pojawienie się z dnia na dzień problematycznych zachowań nie zawsze wynika wyłącznie ze sfery emocjonalnej. Niekiedy mamy do czynienia z rozwijającą się jednostką chorobową, która w początkowej fazie może przebiegać jedynie ze zmianą zachowania, bez innych ewidentnych objawów somatycznych. Zwłaszcza, jeżeli ból czy dyskomfort nie jest o dużym nasileniu lub ma charakter zmienny. Pamiętajmy także, że psowate starają się nie demonstrować słabości w stadzie. Dlatego też często pojawienie się zachowania niepożądanego, nawet spowodowanego chorobą, jest postrzegane przez właściciela jako zaburzenia zachowania. Tutaj dla rozstrzygnięcia konieczna będzie wnikliwa rozmowa behawiorysty, uzupełniona później wywiadem lekarskim i badaniem klinicznym, być może połączona też z dodatkowymi badaniami laboratoryjnymi. Tylko w taki sposób jesteśmy w stanie rozstrzygnąć, gdzie leży problem. Tymczasem jest sporo jednostek chorobowych, które w swoim przebiegu mogą wiązać się ze zmianami zachowania bez ewidentnych objawów, co początkowo zwykle utwierdza właściciela w przekonaniu, że jego pies cierpi na zaburzenia zachowania. Jednakże należy zwrócić uwagę, iż zawsze w sytuacji, kiedy zachowanie pojawia się nagle lub zaburzenie (np. lękowe, agresja, drażliwość) nie reaguje na standardowe terapie behawioralne, a zwłaszcza na leczenie farmakologiczne, jest to sygnał, że sytuacja jest bardziej złożona. Należy w takim przypadku rozważyć dwie drogi: pierwsza dotyczy schorzenia somatycznego, a druga ograniczonego zaufania wobec właściciela. Niestety, doświadczenie pokazuje, iż niekiedy pracujemy nad przypadkiem zgodnie ze sztuką i według wszelkich danych powinny być efekty, podczas gdy właściciel wciąż zgłasza problem lub niewytłumaczalne nawroty. Jeżeli badanie kliniczne i dodatkowa diagnostyka nie udowodnią żadnej toczącej się choroby, możemy mieć dużą dozę pewności, iż źródłem problemu i braku efektów jest właściciel, który być może nie potrafi skrupulatnie się zastosować do zaleceń, wprowadza je nieumiejętnie lub sam ma problemy emocjonalne, które odbijają się na więzi z psem oraz poczuciu bezpieczeństwa psa.
Najczęściej zgłaszane problemy, traktowane jako zaburzenia behawioralne:
- łapczywe jedzenie, brak apetytu, wybrzydzanie, zainteresowanie śmieciami,
- koprofagia,
- znakowanie moczem, kałem, oddawanie moczu bez sygnalizowania,
- lękliwość,
- agresja,
- zmienne nastroje,
- pobudliwość,
- zachowania kompulsywne.
Objawy chorób somatycznych
Choroby somatyczne i ich objawy w zmianach zachowania:
- Schorzenia żołądkowo-jelitowe: mlaskanie, oblizywanie fafli, lizanie nawierzchni, częste ziewanie, pica, ssanie boków, niepokój, drażliwość, objawy lękowe, niska postawa sugerująca ukłon, niechęć do ćwiczeń. Schorzenia przebiegające bez ewidentnych objawów typu biegunka czy wymioty, ale z przewlekłym bólem, bólem neurogennym są trudne do zdiagnozowania, zwłaszcza że często podczas ataków bólu psy bardziej manifestują zmianę w zachowaniu, co utrudnia pracę lekarzowi, jeżeli właściciel nie zwróci uwagi na wymienione powyżej zmiany. Właściciele zwykle oczekują, iż zwierzę cierpiące będzie wokalizowało, jednak w wypadku bólu przewlekłego taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Same objawy, takie jak dyszenie czy mlaskanie, rzadko kiedy zwracają uwagę opiekuna. Tylko wnikliwa rozmowa pozwala wyłapać takie szczegóły, które mogą być istotnym dowodem na toczący się proces chorobowy.
- Choroby dermatologiczne: wylizywanie, wygryzanie partii ciała, zapalenia skóry wywołane uszkodzeniem mechanicznym, gryzienie ogona, częste oglądanie się w okolice zadu, drażliwość. Zmiany dermatologiczne, tak jak choroby alergiczne przebiegające ze świądem, często początkowo manifestowane są poprzez częstsze wylizywanie jakiejś okolicy, dzięki czemu pies chce złagodzić świąd, jednakże w ten sposób dodatkowo pogarsza swoją sytuację, bowiem świąd nie ustępuje ze względu na ciągłe drażnienie chorego miejsca, a w zamian dochodzi do samouszkodzeń. Często schorzenia dermatologiczne przebiegają w parze z zaburzeniami kompulsywnymi – pies wpada w pułapkę: z jednej strony odczuwa ulgę, liżąc bolące lub swędzące miejsce, jednakże w efekcie doprowadza do pogorszenia stanu (ziarniniaki z wylizywania, zapalenia skóry).
- Zaburzenia hormonalne: najczęściej u psów spotykamy niedoczynność tarczycy lub problemy z nadnerczami (niedoczynność lub nadczynność kory nadnerczy). Możemy także spotkać się ze zjawiskiem subklinicznej niedoczynności tarczycy, która mimo prawidłowych badań laboratoryjnych będzie dawała objawy spowodowane niedoborem hormonu. Objawy związane z zaburzeniami hormonalnymi to nadaktywność, brak samokontroli, depresja, deficyty poznawcze, brudzenie w domu, pogorszenie samopoczucia wieczorami, brak poprawy w terapii, niewytłumaczalne nawroty, nadwaga, zaburzenia żołądkowo-jelitowe, polidypsja, poliuria, wrażliwość na ciepło i zimno, zaburzenia snu, depigmentacja nosa, bóle mięśniowo-stawowe, allodynia.
- Choroby neurologiczne: zaburzenia lękowe, niepokój, wędrowanie bez celu, chowanie się, wpatrywanie się, wokalizacja, drażliwość, agresja, nagłe wystąpienie objawów, otępienie, nagłe pogorszenie, słaba reakcja na standardową terapię, problem ze skupieniem uwagi, słabe efekty w ćwiczeniach nowych umiejętności – zwłaszcza w wypadku psów z rozwijającym się problemem padaczki lub objawami padaczkopodobnymi. Zanim wystąpią ewidentne objawy świadczące o uszkodzeniu układu nerwowego, możemy mieć do czynienia ze zmianami zachowania lub problemem behawioralnym niereagującym ani na terapię, ani na leczenie farmakologiczne. W związku z tym psy dotknięte fobiami, lękami czy agresją, które nie czynią postępów mimo skrupulatnej pracy, powinny zostać skierowane na konsultację z lekarzem weterynarii.
- Ból, schorzenia ortopedyczne: apatia, agresja, nadwrażliwość, wylizywanie części ciała, dyszenie, niechęć do wykonania jakiejś czynności, niechęć do ruchu.
- Schorzenia układu moczowego: oddawanie moczu, znakowanie moczem, wylizywanie okolic narządów płciowych, brak sygnalizowania potrzeby fizjologicznej.
Opisy przypadków
- Siedmiomiesięczny cavalier king charles spaniel, samiec, niekastrowany, karmiony dietą suchą. Właścicielka zgłosiła się na konsultację z powodu oddawania moczu w mieszkaniu. Z wywiadu dowiadujemy się, iż pies został nauczony podstawowych poleceń i potrafi je wykonywać bezbłędnie, nie wykazuje zaburzeń lękowych podczas samotności, nauczony zachowania czystości, dotychczas nie sprawiał problemów, jedyny zgłoszony problem to niekiedy zainteresowanie ogryzaniem nogi od stołu (głównie w momentach, kiedy nikt nie zwracał na niego uwagi) oraz w ostatnim czasie pojawiło się oddawanie moczu w domu. Podczas wywiadu sporo uwagi poświęcono temu tematowi, jednakże nie udało się wyłonić jednego spójnego schematu, który mógłby udowodnić, skąd się wziął nagły problem. W związku z tym zdecydowano o konsultacji z lekarzem weterynarii oraz wykonaniu dodatkowej diagnostyki. W badaniu klinicznym nie znaleziono żadnych odstępstw, kolejnym krokiem była analiza moczu. Wyniki laboratoryjne wskazały na problem w układzie moczowym, u młodego psa w moczu pojawiły się kryształy trójfosforanów amonowo-magnezowych oraz białkomocz. Co jednoznacznie udowodniło, iż nagłe pojawienie się oddawania moczu w domu nie było spowodowane zaburzeniem zachowania, a efektem schorzenia somatycznego. Po leczeniu objawy ustąpiły.
- Około siedmioletnia suka w typie syberian husky, sterylizowana, adoptowana, od dwóch lat w nowym domu, nadwaga, karmiona BARF-em. Jej właścicielka zgłosiła się na konsultację z powodu lęku psa przed lekarzem weterynarii. Z wywiadu uzyskaliśmy informację, że suka doskonale odnalazła się w nowej rodzinie, każdego dnia trenuje posłuszeństwo oraz poświęcają około 3 h na aktywność fizyczną. Właścicielka bardzo skupiona na psie. Proces terapii lęku przed gabinetem trwał długo i przebiegał falami sukcesów i porażek. Najpierw długo nie było wyraźnych efektów, potem, kiedy zaczęły być widoczne, po pewnym czasie wróciliśmy na początek drogi. Właścicielka poświęciła dużo czasu i uwagi, żeby poprawić stan emocjonalny psa, jednakże mimo regularnej pracy, suplementacji, a przez moment farmakoterapii efekty były bardzo powolne. Suka reagowała lepiej, ale lęk wciąż się utrzymywał. Z racji stosowanej diety kilkakrotnie wykonywano analizę krwi pełnego profilu wraz z panelem tarczycowym. Badania nie odbiegały od normy (poziom hormonów tarczycy był w dolnej granicy normy). Stan emocjonalny psa utrzymywał się wciąż na podobnym poziomie, dodatkowo mimo dużej aktywności fizycznej i skrupulatnie przygotowywanej diety wciąż cierpiała na nadwagę, była pobudliwa. Po konsultacji z lekarzem weterynarii zdecydowano o wprowadzeniu leczenia pod kątem subklinicznej niedoczynności tarczycy – zastosowano leczenie lewotyroksyną. Właścicielka kontynuowała rozpisany plan behawioralny. Na kontrolnej wizycie po czterech tygodniach zauważono wyraźną poprawę. Suka była spokojniejsza, spięta podczas badania przez lekarza, jednakże nie reagowała we właściwy jej sposób paniki. Ponadto właścicielka zwróciła uwagę, że suka stała się mniej pobudliwa i bardziej skupiona na opiekunce. Schudła.
- Ośmioletnia suka rasy beagle, sterylizowana. Od około roku prowadzona behawioralnie z powodu lęku przed dźwiękiem wiatru za oknem oraz dzwoniącego telefonu właścicieli. Początek historii miał miejsce, kiedy samica chciała ukraść jedzenie ze stołu, w tym samym czasie zadzwonił telefon właściciela, a na nią skoczyła druga samica, z którą mieszka od dawna (cavalier king charles spaniel), i zrzuciła ją z kanapy. Od tego czasu suka reagowała w sposób lękowy zarówno na każdy dźwięk telefonu, jak i na zapalający się wyświetlacz. Sytuacja została opanowana na tyle, iż właścicielka, zadowolona, zdawała relację, iż wszystkie niepokojące zachowania udaje się kontrolować, a w momencie pojawienia się bodźca stresującego udaje się odwrócić uwagę psa i skupić go na sobie.
Z początkiem roku właściciele ponownie się skontaktowali i poprosili o konsultację z powodu rzekomego nawrotu lęku oraz pogorszenia samopoczucia suki. Z pierwszych telefonicznych rozmów wynikało, iż suka przez większość dnia chodzi pobudzona, wystraszona, jak to właścicielka określała – zachowuje się jak w noc sylwestrową, wykazuje objawy lękowe w momencie, gdy któryś z opiekunów bierze do ręki telefon komórkowy lub gdy wyświetlacz telefonu się zaświeci, ponadto rzekomo zupełnie odmawia jedzenia i nie jest w stanie spokojnie zasnąć. Oprócz porad dotyczących planu działania, w obecnej sytuacji zalecono konsultację z lekarzem weterynarii oraz badania laboratoryjne. Badanie kliniczne oraz analiza krwi nie wykazały żadnych odchyleń. Pies klinicznie zdrowy. Po konsultacji z lekarzem prowadzącym i rozszerzonym wywiadzie z właścicielami zdecydowano o wstawieniu leczenia farmakologicznego (leki antydepresyjne). Kolejne rozmowy telefoniczne przynosiły te same wiadomości, właścicielka wciąż podkreślała, że pies nie je, nie potrafi się skupić w domu, wykazuje zachowania lękowe w pomieszczeniu, podczas gdy na zewnątrz rzekomo jest spokojna. Próba z telefonem podczas wizyty w gabinecie rzeczywiście potwierdzała, że zarówno sam telefon w rękach opiekunów, jak i jego dzwonek wywoływały niepokój, krążenie w kółko, skakanie po właścicielach. Podjęto decyzję o zostawieniu suki w szpitalu na około tydzień i pracy stacjonarnej. Mimo dosyć stresujących warunków (obce miejsce, lecznica weterynaryjna, dźwięki innych zwierząt, widok lekarzy przez cały dzień itd.) już na drugi dzień suka jadła jedzenie z ręki człowieka, a każda próba z dzwonkiem telefonu wypadała bezobjawowo, próby włączania muzyki ustawionej w telefonie opiekunów także nie wywoływały lęku. Suka normalnie wychodziła na spacery z personelem lecznicy, jadła z ręki, odpoczywała, wykazywała stosowne dla sytuacji symptomy stresu, jednakże w trzeciej dobie czuła się już swobodnie, przebywając w recepcji i pomieszczeniach socjalnych razem z personelem. W siódmej dobie nastąpiło spotkanie z właścicielami. Samica bardzo ucieszyła się na ich widok, a rytuał powitania trwał bardzo długo. Chwilę czasu zajęło omówienie całej sytuacji oraz zaleceń dla ich dalszego działania w domu. W połowie wizyty wykonano próbę z telefonem. Suka natychmiast zaczęła wykazywać objawy niepokoju i zaczęła domagać się uwagi ze strony technika weterynarii, który opiekował się nią przez tydzień. Jej historia jest dosyć smutnym przykładem, iż nie zawsze opiekunowie, mimo chęci, są w stanie odpowiednio pracować z psem, a sukces w pracy zależy przede wszystkim od więzi z opiekunem i jego stanu emocjonalnego. Po tygodniu spędzonym z tą sunią bez objawów, o których właściciele mówili (brak apetytu, głodzenie się, niepokój, brak snu, ciągłe drżenia), mimo bardzo niekorzystnych warunków, jakimi są odizolowanie od właścicieli i czas spędzony w szpitalu, jasne stało się, iż źródłem niepowodzenia w terapii behawioralnej jest sytuacja w domu. Niestety, w żaden sposób nie udało się jednoznacznie ustalić źródła, jednak w dużej mierze możemy domniemać, iż jest jakiś czynnik w środowisku domowym, który napędza objawy lękowe (emocje właścicieli, sposób zachowania podczas ćwiczeń, reakcje nieadekwatne do sytuacji, relacja z psem, więź z psem, sposób bycia opiekunów itd.).
Zawsze warto konsultować
Praca ze zwierzętami i ich opiekunami wymaga od nas sporej dozy cierpliwości, nieustannego poszerzania swojej wiedzy oraz szerokiego patrzenia na sprawę. Pamiętajmy, aby wywiad przeprowadzony z opiekunem starać się rozszerzać o różne pytania, które często właścicielom wydają się dziwne, aby dopytywać o szczegóły. Starajmy się zwracać uwagę na zwierzę jako całość i łączyć zdrowie psychiczne z fizycznym. Zwykle jedno wynika z drugiego, dlatego nie wolno się nam ograniczać do analizowania jedynie samego zachowania, bez przyjrzenia się części somatycznej. Jeżeli pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości dotyczące problemu zgłaszanego przez opiekuna, zawsze warto sięgnąć po konsultację z lekarzem weterynarii i dodatkową diagnostykę. To zawsze bardzo istotne w momentach, kiedy jakiś problem pojawia się nagle u zupełnie zdrowego, dobrze wychowanego i zsocjalizowanego psa lub psa w starszym wieku. Podobnie wygląda sytuacja z zaburzeniami behawioralnymi, które nie poddają się terapii i nie reagują na stosowane leczenie farmakologiczne. To zawsze sygnał, że źródło problemu może tkwić w rozwijającej się chorobie.