Zacznijmy od początku. Pies dziki to nie ten sam pies, którego porzucono miesiąc temu w lesie. To osobnik, który urodził się w naturze, wychował bez kontaktu z człowiekiem, sam musiał walczyć o jedzenie i przetrwanie. Jego doświadczenie jest budowane na instynktach i naturalnych mechanizmach obronnych. Strach przed człowiekiem jest w nim pierwotny, niemal wdrukowany, a każde zbliżenie postrzegane jest jako realne zagrożenie.
Półdziki pies to zupełnie inna historia. To potomek psów domowych, które żyły blisko ludzi. Pies, który został odrzucony, wychowany poza domem lub dorastał w miejscu, gdzie człowiek pojawiał się rzadko i wcale nie w roli opiekuna. Mógł być karmiony od czasu do czasu przez przypadkowych ludzi, mógł nauczyć się korzystać z resztek, ale nigdy nie przeszedł pełnego procesu socjalizacji. I to właśnie półdzikie psy są najczęściej spotykane w realiach naszych wsi, na obrzeżach miast czy w strefach przemysłowych.
Czy widzisz już różnicę? Pies urodzony w naturze, w pełni dziki, będzie traktował człowieka jak wroga, którego należy unikać. Półdziki – jak niepewne źródło jedzenia, czasem pomoc, częściej zagrożenie. Ta subtelna, a jednocześnie fundamentalna różnica decyduje o tym, jakie metody pracy mają w ogóle szansę powodzenia.
Mowa ciała
Wyobraź sobie psa, który nigdy nie czuł na sobie ludzkiej ręki. Jego ciało sztywnieje, kiedy tylko zbliżasz się o krok. Każdy ruch oczu, napięcie mięśni, minimalne cofnięcie ucha – to syg...