ANIMAL EXPERT: Pani Beato, skąd pomysł na inicjatywę mającą na celu wprowadzenie zakazu stosowania narzędzi awersyjnych w treningu psów?
BEATA LESZCZYŃSKA: Nasza inicjatywa – a mówiąc „nasza”, mam na myśli Stowarzyszenie Behawiorystów i Trenerów COAPE – jest odpowiedzią na to, co dzieje się obecnie na rynku szkolenia psów i nie tylko. Nasi behawioryści od pewnego czasu z niepokojem obserwowali rosnącą liczbę placówek szkolących psy z wykorzystaniem metod przemocowych. Od początku naszej działalności byliśmy przeciwko wykorzystywaniu metod i narzędzi awersyjnych w pracy z psami. No bo jak wytłumaczyć, że z jednej strony wszyscy mówią o psie jako o naszym przyjacielu, a z drugiej strony niektórzy opiekunowie idą szkolić swojego psa w miejsca, gdzie wykorzystuje się kolczatki, obroże zaciskowe i obroże elektryczne.
To swoisty paradoks, ale to się dzieje naprawdę. I to chcemy zmienić na dwóch poziomach, czyli chcemy doprowadzić do zmiany ustawy o ochronie zwierząt i zakazać używania narzędzi awersyjnych w pracy z psami, ale przede wszystkim chcemy docierać z naszym przekazem pod przysłowiowe strzechy, czyli do jak najszerszego grona opiekunów i w tym obszarze uświadamiać, szkolić i pokazywać, jak inaczej postępować w szkoleniu. Pokazywać, że można szkolić bez użycia przemocy.
AE: Czy może Pani wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje?
BL: Wydaje mi się, że składa się na to kilka czynników. Po pierwsze, opiekunowie chcą jak najlepiej dla swoich zwierząt i gdy trafiają do placówek szkolących psy, nawet nie zakładają, że ich ulubieńcom ktoś może wyrządzić krzywdę. Przecież udają się do fachowców, nierzadko okrzykniętych autorytetami. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak działa autorytet. Często poddajemy mu się bezgranicznie, ponieważ ufamy mu, wierzymy w profesjonalizm i wiedzę trenera. Po drugie, żadnemu opiekunowi nie przyjdzie na myśl, że osoba uznana w środowisku i prowadząca legalny biznes może wyrządzić krzywdę naszemu psu. Nie zakładają oni, że dla części liczy się bardziej chęć zysku niż chęć niesienia pomocy zwierzętom i ich dobrostan. Po trzecie, często takie placówki świadomie manipulują opiekunami, a zaczyna się to wszystko już na poziomie języka. Opiekun, który dostaje informację o kolczatce jako narzędziu treningowym, który słyszy, że jego psu zakłada się smycz behawioralną lub obrożę elektroniczną, nawet nie przypuszcza, że to narzędzia stworzone do zadawania bólu.
AE: Czyli manipulacja dotyczy nawet warstwy językowej?
BL: O tak, i od tego często się zaczyna. Inaczej przecież brzmi fraza, że jestem fachowcem, pokażę ci, jak stosować wyrafinowane narzędzi treningowe i wyszkolę twojego psa, niż stwierdzenie, że w naszej szkółce psy się szarpie, dusi i razi prądem.
AE: A czy Stowarzyszenie, którego jest Pani prezesem, uzyskało wsparcie w środowisku trenerów i behawiorystów?
BL: Po pierwsze, wspaniale spisali się nasi behawioryści, którzy włączyli się w pracę nad petycją i nad stworzeniem całej kampanii, łącznie ze stroną internetową i mediami społecznościowymi. Mogę powiedzieć, że mam wspaniały zespół ludzi, społecznie zaangażowanych w naszą inicjatywę, ale oprócz nas w kampanię włączyło się wiele – mogę powiedzieć: setki – szkół dla psów, mniejszych i tych największych, instytucji szkolących behawiorystów i trenerów, również środowiska akademickie i osoby badające zachowania zwierząt. Wsparło nas również Polskie Towarzystwo Etologiczne, za co szczególnie jestem wdzięczna. Akcję nagłaśniają media, lokalne i ogólnokrajowe, za co również szczerze dziękuję. Dziękuję Państwu za zainteresowanie i myślę, że wspólnie możemy prosić czytelników „Animal Expert” o wsparcie naszej inicjatywy i odwiedzenie naszej strony www.przemoctoniepomoc.org, gdzie można podpisać petycję i zapoznać się ze stanowiskami ekspertów. Tam również pojawia coraz więcej treści, plakatów i grafik do bezpłatnego wykorzystania w celu poparcia petycji.