Media społecznościowe – a zwłaszcza te ich rejony, w które algorytm zaprowadza behawiorystę – przepełnione są krótkimi rolkami czy shortsami z podobnymi do siebie widowiskowymi nagraniami pracy awersyjnej z agresywnymi psami. Jest ich tak wiele, iż myślę, że każdy, kto interesuje się szkoleniem psów, choć raz na nie trafił. Co na nich widać? Schemat jest niemal zawsze taki sam. W pierwszych sekundach widzimy psa, zazwyczaj dużego, w stanie ogromnego pobudzenia, który, rozwścieczony, szczeka na obiekt swojej agresji. Obiektem tym najczęściej jest zbliżający się do niego trener, czasem inny pies, a wszyscy oglądający to nagranie jedno wiedzą na pewno: nie chcielibyśmy to być my. Nikt nie chciałby stanąć oko w oko z bestią, której z wściekłości piana toczy się z pyska i którą przed zagryzieniem człowieka lub innego psa chroni tylko kaganiec i smycz lub krata kojca. Trener (z racji popularności nagrań i aspiracji na potrzeby artykułu nazwijmy go influtrenerem) w tym miejscu zapewnia nas, że bez wątpienia jest to jeden z najbardziej agresywnych psów, z jakimi kiedykolwiek miał do czynienia, czemu nie śmiemy wątpić, gdyż zwierzę wygląda jak czworonożna definicja agresji. W następnym etapie filmu trener podchodzi bliżej i przejmuje smycz zakończoną na szyi psa kolczatką lub dławikiem i ciągnie go za sobą. Następuje kilka sekund intensywnej szarpaniny, po których zwierzę uspokaja się całkowicie. Nagle pies spokojnie i cicho spaceruje przy nodze influtrenera, nie próbuje już zagryźć ani jego, ani innego psa, co trener triumfalnie demonstruje, zbliżając się z nim do drugiego psa, a czasami nawet zdejmując mu kaganiec, tłumacząc nam jednocześnie, że zakomunikował psu, czego od niego oczekuje i że dzięki jego korektom rozumieją się teraz doskonale i mógł w ten sposób naprawić złe zachowanie zwierzęcia. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem tego, co zobaczyliśmy. Tak niesamowita metamorfoza nastąpiła w kilkanaście sekund. Zaglądamy w komentarze i widzimy, że inni ludzie są równie zachwyceni co my. Wśród pozytywnych komentarzy przewija się też zawsze ta sama powtarzająca się myśl, ubierana w inne słowa: „Tak ogromnej agresji nie da się wyleczyć smaczkami”, „Żaden pozytywny trener nie poradziłby sobie z tak bardzo agresywnym psem”, „Nigdy nie widziałem, by pozytywnie szkolący behawiorysta miał do czynienia z taką agresją i dał sobie radę…”. Czy to prawda? W niniejszym artykule postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy da się pracować nad zachowaniami agresywnymi bez użycia awersji, a jeśli tak, to w jaki sposób. Co więcej, postaram się również wyjaśnić, dlaczego to właśnie nieawersyjne metody są w rzeczywistości dużo skuteczniejsze niż to, co zobaczyliśmy na TikToku czy Instagramie. Ale, aby to zrozumieć, musimy zacząć od pewnych podstaw.
Czym w ogóle jest agresja?
Termin „agresja” wbrew pozorom nie jest łatwy do zdefiniowania, a sprawę komplikuje fakt, ż...